Obiecanki-cacanki
Buńczuczne zapowiedzi, wielkie obietnice, i tak co cztery lata. Skąd znamy ten schemat? Ano z kampanii wyborczych. Politycy mają jednak to do siebie, że o wyborcach pamiętają krótko, a o obietnicach jeszcze krócej.
Szlag mnie trafił kiedy w piątek otworzyłem 'Dziennik Polski’ i przeczytałem, że w budżecie miasta Krakowa na rok 2007 na modernizację stadionu Wisły jest zapisane 11,7 mln złotych – to kropla w morzu potrzeb, bo wystarczy ledwie na wykończenie trybuny D oraz budowę pawilonu medialnego. Moja frustracja była tym bardziej uzasadniona, że jeszcze w przededniu wyborów prezydent Jacek Majchrowski z błyskiem w oku zapowiedział, że chce aby stadion Wisły był gotowy na 2008 rok, a najpóźniej na 2009. Te słowa można wsadzić dziś między bajki i potraktować tradycyjnie, jako kiełbaskę wyborczą. Nie da się ukończyć przebudowy stadionu nawet do 2009 roku bez rozpoczęcia przebudowy sektora C w tym roku..
W równie szybkim tempie zapomniano też o obietnicach złożonych Cracovii. Miały powstać w Krakowie dwa piękne stadiony z prawdziwego zdarzenia, a mamy póki co połowę … i to jednego. Co ciekawsze 'Pasy’ na nowy stadion nie dostaną w tym roku ani złotówki, bo nie mają pozwolenia na budowę obiektu. Nie przeszkodziło to jednak radnym Platformy Obywatelskiej przeznaczyć niemal 25 mln złotych na budowę hali widowiskowo-sportowej, która swoją drogą … też nie ma jeszcze pozwolenia na budowę.
To właśnie krakowscy radni PO – mający większość w Radzie Miasta – swoim głosowaniem nad budżetem gminy (zresztą w dużej mierze zaproponowanym przez Jacka Majchrowskiego) wstrzymali przekazanie większych środków na przebudowę obiektów dwóch największych krakowskich klubów.
Politycy PO zapewniają, że o dalsze fundusze na modernizację stadionu 'Białej Gwiazdy’ będą zabiegać pod koniec tego roku ze źródeł dotacji europejskich. Tyle, że ja im już nie wierzę, podobnie jak przedstawicielom innych ugrupowań. To jest właśnie polityka, liczy się partykularny interes grupy rządzącej, a interes wyborcy – w tym przypadku kibiców – ma się głęboko w dupie!
Choć polityk szybko zapomina o swoich obietnicach, to wyborca który został oszukany pamięta tą lekcję na całe życie. Kibice pamiętają szczególnie.. I przez najbliższe cztery lata na pewno nie zapomną!