Felieton: Tajemnica przygotowań
Po spotkaniu Wisły z FK Karabach nurtuje mnie następujące pytanie: do czego i na kiedy przygotowują polscy trenerzy swoich podopiecznych?
Patrząc na styl jaki zaprezentowała Biała Gwiazda w pierwszym spotkaniu z FK Karabach Agdam trudno uwierzyć, aby była w stanie pokonać Azerów w meczu rewanżowym.
W mediach dominują opinie, że Wisła została pokonana przez niezwykle słabego rywala. Jeżeli Azerowie byli słabi, to jaki przymiotnik najlepiej opisałby czwartkową dyspozycję wiślaków? Po namyśle wydaje się, że grę Wisły najlepiej oddaje określenie, że zagrała „po polsku”, czyli bez pomysłu, konsekwencji, szybkości i techniki. Wczorajszy mecz pokazał, jak silne jest oddziaływanie rodzimej myśli szkoleniowej, skoro prawie połowę podstawowego składu stanowili obcokrajowcy, a drużyna i tak zachowała „swojski” nadwiślański styl.
Powyższą opinią nie odkryłem Ameryki. Każdy kto oglądał wczorajszy mecz ma podobne spostrzeżenia. Nie potrafię tylko zrozumieć jednego, co robią piłkarze z polskich klubów podczas „przygotowań” do sezonu?
Zgodnie ze słownikową definicją „przygotowywać” znaczy organizować coś w określonym celu, tak aby było gotowe na czas, aby się nadawało do czegoś. Podczas oglądania ostatniego występu wiślaków doświadczyłem swoistego dysonansu poznawczego. Skoro europejskie puchary mają, zarówno dla kibiców jak i dla piłkarzy, tak duże znaczenie i m.in. właśnie w celu uczestniczenia w nich toczy się batalia ligowa, to dlaczego polskie drużyny występują w meczach eliminacyjnych do europejskich rozgrywek nieprzygotowane?
Oczywiście podczas obozu nie nauczy się piłkarza techniki, na to czas był zdecydowanie wcześniej. Jeżeli zawodnik jest mało rozgarnięty, nie nauczy się go także na boisku myśleć. Z całą pewnością da się jednak zawodnika wytrenować pod kątem fizycznym tak, aby nie odstawał od rywala szybkościowo i kondycyjnie. Przygotowania pod tym względem należy wymagać od piłkarzy w każdym oficjalnym meczu, podczas gdy wczoraj wiślacy przegrywali niemal każdy pojedynek biegowy!
Do czego i na kiedy przygotowują więc polscy trenerzy swoich podopiecznych? Myślę, że odpowiedź na to pytanie zna tylko pewien trzyliterowy, a według niektórych czteroliterowy (nie ma także jednomyślności co do pisowni przez „u” albo „ó”) jegomość, jednakże kultura osobista autora niniejszego tekstu nakazuje zachować jego imię w tajemnicy.